Takanori
„Ruki” Matsumoto
01-02-1986
Mężczyzna
Człowiek
Japończyk
Jeszcze
parę lat temu był chłopakiem, o ile już nie mężczyzną, o bardzo barwnym
usposobieniu. Radosny i gadatliwy. Wszędzie było go pełno i niektórzy ludzie
mogli śmiało stwierdzić, że mają go już dosyć. Zawsze chętny i skłonny do
pomocy. Nawet, jeśli nie żył z kimś w ścisłych relacjach, pomagał i troszczył
się o niego. Mówiono, że niekoniecznie lubi wszystkich, jednak jak już kocha –
kocha całym sercem. W młodości był buntownikiem. Uczył się dobrze, jednak był bardziej ambitni niż jego rodzice. W przeciwieństwie do siostry, nie miał z nimi dobrych relacji.
Jedyną
osobą, którą tak naprawdę wielbił i ufał była jego siostra – Lee Hwangmin.
Takanori od zawsze taki był. Nie szukał przyjaciół wśród nawalonych i
szalejących nastolatków. Wystarczyło mu towarzystwo siostry, która tak naprawdę
była jedyną osobą, która go rozumiała. Prowadził spokojne życie. Oddalił się od
swojej siostry, która założyła własną rodzinę. Kochał ją, ale nie chciał wciskać
się z butami w jej życie. Odszedł, jednakże wciąż utrzymywał kontakt z nią i
jej rodziną. W międzyczasie zajmował się sam sobą. Nigdy nie szukał dla siebie
drugiej połówki. Był zbyt pochłonięty pracą, której również oddał swoje życie
(a przynajmniej znaczną część).
Wszystko
się zmieniło w chwili, gdy dowiedział się o okropnym wypadku. Dzień, kiedy
pokazano mu rozszarpane ciało Hwangmin był ostatnim dniem istnienia
Takanoriego, którego wszyscy znali. Zmienił się. Zamknął się w sobie. Unikał
kontaktu jeszcze bardziej. Stał się chłodny i małomówny. Długo dochodził do
siebie po tym przeżyciu. Stracił wówczas osobę, która prawdopodobnie była mu
najbliższą. Sercu i duszy. Mimo wszystko, nie chciał się poddać. Niedługo po
całym wypadku, postanowił wrócić do życia – w mniejszym lub większym stopniu.
Odnalazł córkę swojej siostry – Lee Minah. Tylko ona utrzymywała go na duchu.
To ona przywodziła z powrotem wspomnienia związane z cudowną kobietą, jaką była
Hwangmin.
Cechy wyglądu
> jak na swój wiek, Takanori jest niski. Mierzy raptem 160 centymetrów. Posiada raczej kobiecą budowę ciała oraz swoje krótkie nóżki;
> ubiór i stylizację dobiera do humoru. Sam często śmieje się z siebie, gdy pojawiają się jego humorki wobec paznokci;
> zawsze ma na sobie soczewki. Nie lubi swojego naturalnego koloru oczu;
> często się farbuje. Od kolorów naturalnych po bardziej szałowe.
Ciekawostki
> jest wujkiem Lee Minah;
> uważa samego siebie za biseksualistę. Wprawdzie bliżej mu do homoseksualisty, co ukrywa;
> nienawidzi
truskawek. Ma z nimi złe wspomnienia ze swoich urodzin w dzieciństwie;
> uwielbia
psy;
> kocha
chodzić na zakupy;
> jest
uzdolniony wokalnie i muzycznie. Grywa na perkusji, gitarze, pianinie oraz
śpiewa sam dla siebie. W dzieciństwie chciał zostać twórcą mangi, lubi projektować ubrania i biżuterię;
> przywiązuje
dużą wagę do wyglądu. Swojego i towarzyszy.
Poza tym, miło mi, że udało nam się tutaj dostać. Mam nadzieję, że się dogadamy!
64 komentarze:
[ WItam ^^ Czekałam na twoją postać. Stwierdzam, iż jest bardzo interesująca *u* Na wątek w danym momencie nie mam jak zaprosić. Ale gdy tylko znajdę miejsce, od razu kieruję się do Ciebie *u*
Teraz trochę formalności. Gdzie mieszka? Bo przyszło mi na myśl, aby umieścić go w domku z Minah xDD Ale to wasza decyzja. Daj znać tutaj, lub w Radzie :33 Jak Ci będzie wygodniej. Miłej zabawy! ]
- Wujku! - Zawolalam. - Wujku, zgadnij kto nie długo nas odwiedzi! - uśmiechnęłam sie szeroko. Wiedziałam, ze bardzo mu sie to spodoba.
Z lekkim niepokojem rozejrzał się po całej okolicy, ściskając dość nerwowo jeden z wielu niepotrzebnych lecz typowo estetycznych sznureczków u jego skórzanego plecaka - Nie mam pojęcia, Minah. Zaskocz mnie, proszę - odezwał się swoim wyjątkowo spokojnym głosem. W końcu, mówił do jednej z bliższych osób. Do swojej poniekąd córki.
(Również mi miło! Cóż, myślę, że to nie będzie zły pomysł. Oczywiście, jeśli Minah nie poczuje się osaczona :D Ach, moja postać ciekawa? Miło słyszeć! Chociaż czuję się trochę nieswojo... Ale z czasem to minie, na pewno, skoro, póki co, wydaje się tutaj całkiem zabawnie i miło :D)
Witam cię.na blogu! Szczególną radość sprawiają mi dwie.rzeczy.,, Ruki" ( The Gazzete) oraz,, Japończyk" ( że Ruki oczywiście że to Japończyk.) Japonia rośnie w siłę na Jinsil!! Czuj się tu doborze ;3 zapraszam na wątki
Rei- czarownica
Taru- łowca ( chłopak Minah)
Hana- elf
Kocham Rukiego tak na marginesie i kocham jrock i Japonię i ciebie też za tą miłą.niespodziankę :)
Doprawdy? Dobrze wiedzieć, że nie będę tutaj taka sama, jeśli chodzi o Jrock :) Bardzo chętnie coś napiszę. Tylko raczej nie dzisiaj i.. Jejku, jesteśmy z Rukim zawstydzeni! ;u;
Ja dzisiaj też nie dam rady, bo siedzę na telefonie i nijak pisanie mi nie wychodzi ;) a i wybacz mi moją podjarke ( że tak to ujme, ale znalazł się ktoś kto lubi to co ja :) więc myślę że się dogadamy
Tak samo, siedzę na telefonie i czekam na sen, o. Również uważam, a nawet jestem tego pewna, że się dogadamy :) I nie przejmuj się, znam to uczucie podjarki :)
W takim razie miłego siedzenia życzę ;) ja udaję się na seans anime *.* Oyasumi
Dziękuję! I Tobie także, byle nie za długo. Miłego oglądania :) Oyasuminasai to ii yume-wo ~
[ odpowiadaj juz pod moją kartą haha i z chęcią cie przyjmę pod dach wujasZku^^]
Uśmiechnęłam sie do wujka. Dobrze wiedział kto przyjeżdża ale widać było, ze sam przed sobą nie chce sie przyznać jak szczęśliwy jest naprawdę. - Wiesz, wujek Reita powiedział, ze ma dla ciebie specjalny prezent. Może powinieneś sie jakos wystroić czy co? - Jakbym go nie znała.
Znów to samo. Uśmiechnęłam sie do wujka. - Mi to wcale nie przeszkadza. Szczerze to mogłaby być troche krótsza... - zaczęłam sie z nim droczyć. Jednak zauważyłam, ze wujek jest poważny, wiec ubrałam inną bluzkę. - lepiej?
Zaśmiałam sie głośno. - W takim razie masz co pokazywać, wujku. - puściłam do niego oczko. Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam z niej butelkę z tym, co potrzebowałam. - Wybacz, wujku, ale troche zgłodniałam.. Mam pójść gdzie indziej? - wiedziałam, ze wujek ma problemy z zaakceptowaniem do końca tym czym jestem. Odkąd z nim zamieszkałam krew zaczęłam chować w butelkach, zeby nie czuł sie aż tak nie swojo.
Z małym uśmiechem na twarzy opróżniłam zawartość butelki. Od razu poczułam sie lepiej. Spojrzałam na wujka i uśmiechnęłam sie szerzej widząc jego minę. - Nic na to nie poradzę wujku~ ciesz sie, ze to nie twoja krew. - dodałam ze złowieszczym uśmiechem, który zawsze go przerażał.
Zaśmiałam sie bardzie głośno. Szczerze mówiąc bardzo mnie bawiło straszenie wujka. - WiesZ, ze żartuje. Zbyt cie kocham wujku, żebyś skończył jako moja kolacja. - dodałam z uśmiechem. - do tego bez obrazy ale watpię, żebyś mi smakowal, człowieczku. - ponownie sie zaśmiałam.
[ gościnnie ^^ ]
Był wieczór. Wiedziałem, ze on gdzieś tu jest. Nie mogłem sie doczekać, zeby wziąść go w swoje ramiona. Nie widziałem go od roku. Bolało mnie to, ze nawet odemnie sie odwrócił. Kiedy Minah zadzwoniła, mówiąc, ze jest z nim juz lepiej nie mogłem czekać. Musiałem go zobaczyć. Stojąc przed drzwiami jego nowego domu czułem strach. Przed czym? Nie wiem. Bałem sie, ze jego uczucia do mnie sie zmieniły. Ale raz sie żyje. Zapukalem w drzwi 4 razy jak to zwykłem i czekałem, czekałem na niego.
#Reita
- nie... - powiedziałam. - nigdy nawet o tym nie myślałam... Chyba nie byłabym w stanie. - dodałam z niepewnym uśmiechem. Spojrzałam jeszcze raz na wujka. Czułam jego tętno ale bardziej wprawialo mnie ono w zakłopotanie niż głód. - Nie rób ze mnie wampira, wujku. - powiedziałam z szerokim uśmiechem.
(O! Nie będę forever alone XD)
Usłyszałem pukanie do drzwi. Jaki chwilowy pan domu i głowa rodziny, postanowiłem na chwilę zostawić Minah samą. Poszedłem do drzwi i uchyliłem je lekko. Bałem się, że ktoś lub coś niedobrego może za nimi się czaić. Ku memu zaskoczeniu, zobaczyłem za nimi Reitę. W pierwszej chwili nie mogłem w to uwierzyć. to jakiś podstęp?
Kiedy otworzył drzwi zaniemówiłem. Tak długo go nie widziałem. Nie mogąc powstrzymać sie dłużej wyszarpnalem go zza drzwi i przytuliłem. - tak za tobą tęskniłem... - powiedziałem, wdychajac jego, tak dobrze mi znany, zapach.
- w połowie, wujku. W połowie. - uśmiechnęłam sie. - ja ciebie tez kocham. - dodałam przytulając go z całych sił (Jak na dampira nie ma ich za wiele). Tak bardzo przypominał mi mamę. - tęsknię za nimi.. - powiedziałam.
Zaskoczenie, które w nim powstało było paraliżujące. Spodziewał się wszystkiego, ale nie takiego gościa. Momentalnie bała go rękoma w pasie i przytulił się do niego. Poczuł się spokojniejszy i bezpieczniejszy, choć to on od jakiegoś czasu czuł się tym strażnikiem drugiej osoby.
Nie mogę opisać tego co poczułem kiedy odwzajemnił dotyk. Tak mi go brakowało. Pragnąłem, aby czas stanął w miejscu. Kiedy podniosłem wzrok zauważyłem Minahe stojącą z dziwnym uśmiechem na twarzy. Posłałem jej uśmiech na co ona odpowiedziała skinieniem głowy. Gdy odeszła, rozluźniłem nieco uścisk ale nie puściłem tego małego mężczyzny z moich rąk. Uśmiechnąłem sie widząc jego zarumienioną twarz. Głaszcząc go po policzku powiedziałem nieco smutnym głosem. - nie mogę długo zostać... Ale chce ten czas spędzić z tobą i tylko tobą.
#Reita
- Spokojnie staruszku. - uśmiechnęłam sie. - nie zapominaj, ze wiem co ci tam po główce chodzi! - zaśmiałam sie na widok 'złowrogiego' spojrzenia wujasZkA. Cieszę sie, ze go mam.
- Dlaczego nie możesz? - w jego głosie rozbrzmiał smutek. Wpierw był zaskoczony, potem szczęśliwy, aby na końcu odczuć okropną gorycz - Zostań z nami... - bardziej nakazał aniżeli poprosił. Ale taki już był. Chciał go mieć obok siebie.
[ yaoi omg ]
- To nie jest miejsce dl amnie. - powiedziałem. Nie mogłem mu powiedzieć o chorobie. Jeszcze nie teraz. - Daj mi po prostu spędzić ten miesiąc z tobą. Proszę... - wplotłem dłoń w jego włosy i przesunąłem się bliżej niego, oczekując co zrobi.
- Nie ma o czym mówić. - uśmiechnęłam się. - Oprócz tego, że wiem o czym teraz myślisz, to nie ma w tym nic ciekawego. - puściłam mu oczko. - Ale tak na marginesie, to ciekawe rzeczy ci chodzą po głowie wujku przy śniadaniu ale nie są one chyba odpowiednie przy 17 letniej dziewczynce, co? - zachichotałam.
(true yaoi~!)
Patrzył na Suzukiego z dołu z lekkim niepokojem. W takich chwilach żałował, że faktycznie nie posiada nadprzyrodzonych zdolności jak znaczna część miasteczka - Dobrze... - westchnął bezsilnie. Pochylił się lekko do przodu, ponownie wtulając się w wyższego. Czuł niepokój bijący od niego, jednak nie był w stanie nic na to poradzić...
Wujek był uroczy kiedy się złościł. - Oj, już dobrze. Myśl sobie o czym chcesz. - Uśmiechnęłam się. - Ale teraz muszę już iść... - Wrócę wieczorem! - powiedziałam opuszczając dom.
- Umm... nie chciałbyś przenieść się do domu? - uśmiech nie znikał mi z twarzy ale zaczynało mi się robić zimno... przeklęta choroba. Jestem ciekaw ile czasu mi zostało. Póki co chcę się rozkoszować obecnością Ruki'ego.
- Ach, pewnie... - dopiero teraz przypomniał sobie, że stoją w progu. Chwycił starszego za dłoń i pociągnął go w głąb domku, zamykając cicho za nimi drzwi. Gościa posadził przy stoliku, a sam poszedł przygotować mu jakiś gorący napój. Tak zawsze robił i nic się nie zmieniło. Herbatę przyniósł blondynowi i usiadł obok niego przy czym przypatrywał mu się ostrożnie.
Obserwowałem każdy jego ruch, zapamiętując każdą sekundę jaka mi z nim została. Z dnia na dzień czułem się coraz gorzej. Chciało mi się płakać, nie ukrywam, ale musiałem być silny. Chociaż dla niego. Stracił już za wiele. Na początku w ogóle nie chciałem tu przychodzić, szczerze to nawet nie wiem kiedy się tu znalazłem. Kiedy postawił przedemną herbatę, wypiłem ją powoli starając ukryć spuchnięte oczy. - Wiesz, że cię kocham, prawda? - zapytałem.
- Mhm, wiem... - podniósł na niego wzrok - Ja ciebie też - wygiął kąciki ust w uśmiech. Leciutki, niepewny, ale szczęśliwy. Chwycił jego dłoń, wplatając między jego palce swoje - Tęskniłem za tobą, Aki, wiesz? - dodał, a wzrokiem znów uciekł na podłogę. Czuł się... Dziwnie.
Znów chciało mi sie płakać. Jak ja mam go zostawić? Nienawidziłem siebie za to, ze nie jestem juz w stanie go ochraniac tak bardzo jakbym chciał. Nienawidzę siebie za to, ze przyszedłem tu oczekując... Ni właśnie... Czego oczekiwałem? Opieki? Miałem ją w ośrodku, tak samo jak i miejsce do spania. To co było mi najbardziej potrzebne to obecność tej jednej osoby. - Ja... - ścisnąłem jego dłoń. - Ja przepraszam. Przepraszam, ze nie byłem przy tobie kiedy mnie potrzebowałeś. - czułem sie jak idiota. Samolubny dupek.
- Rei... - szepnął cicho - Nie przepraszaj, to nie twoja wina. To ja zostawiłem ciebie... Wyjechałem tak nagle, nic nie mówiąc... - westchnął smutno. Poczuł okropny smutek, gdy to sobie uświadomił. Spojrzał na blondyna przepraszająco - Przepraszam, Kochanie... - ucałował go lekko w policzek.
Jak ja za tym tęskniłem. Objąłem jego twarz i lekko pocałowałem. Kochałem go i potrzebowałem. - Został mi tydzień... Może nie cały... - w końcu wyznałem.
Tydzień? Niecały..? Takanori odsunął twarz od niego i spojrzał mu w oczy pełen zdziwienia - Nie... Nie rozumiem... - szepnął zmieszany. Domyślał się, o czym mówi, jednak nie chciał tego do siebie dopuścić...
Łzy zaczęły spływać mi po policzku. Widziałem smutek w jego oczach i to on wprawil mnie w stan agoni. - Wybacz... Ale... To przyszło tak nagle... Jestem chory. Mam raka. Naprawdę cie przepraszam. - roZpłakałem sie jeszcze bardziej.
Zamilkł. Nie był w stanie nic powiedzieć. Chory... Akira jest chory... To jedyne, co przewijało się w jego głowie. Akira go zostawi, a on... Zostanie sam... Mimowolnie jego oczy się zaszkliły. To znów się dzieje, znów traci ważną dla siebie osobę. Spuścił głowę nisko, ściskając dłoń blondyna mocno.
- Wiem , że jestem samolubny przychodząc tu... - powiedziałem pomiędzy łkaniem. - ... ale chiałem spędzić ostatnie chwile z tobą... - wziąłem go w ramiona i zacząłem namiętnie całować. - Chciałem umrzeć, wiedząc, że jesteś przy mnie.
- Akira... - jęknął zrozpaczony i delikatnie go od siebie odsunął - Wszystko będzie dobrze... Kochanie, będzie dobrze... - szepnął cicho, chwytając w dłonie jego twarz. Delikatnie masował go po policzkach, starając się go uspokoić - Nie zostawisz mnie, wiem to...
Spojrzałem na niego. Czas sie zatrzymał i jedyne co widziałem to on. - Wiesz, ze to nie prawda. - wstałem i chwyciłem sie za głowę. - Nic nie jest tak jak powinno być! - krzyknąłem. Nagle zakręciło mi sie w głowie i zemdlałem.
W pewnym momencie jego cały świat znów próbował runąć. Był przerażony, kiedy bezwładne ciało Suzukiego upadło na ziemię. Spanikowany wpierw nie wiedział, co powinien zrobić. Dopiero po chwili namysłu skoczył po telefon i zadzwonił na pogotowie, wracając następnie do blondyna i siedząc obok niego. Trzymał go za rękę i ostatkiem sił próbował się nie rozpłakać. Musiał być silny, musiał wytrzymać...
- No to idziemy! - Zawolalam uradowana. Kiedy doszłyśmy do naszego domku, otworzyłam drzwi i wpuscilam Hyo. - czuj sie jak u siebie. - powiedziałam, po czym bardzo głośno krzyknęłam - WUJKU!
I cały nastrój oraz spokój jaki panował w domku odszedł w nieznane. Westchnął zza książki i podniósł się, ruszając w stronę drzwi wejściowych - Mina... - przerwał, gdy zobaczył również drugą dziewczynę, której do tej pory nie znał. Uśmiechnął się uprzejmie - O, koleżanka Minah-chan?
Byłam przerażona, szczerze przerażona. Ten mężczyzna... Wyglądał... Dosyć specyficznie.
- Witam. - Powiedziałam cicho wlepiając wzrok w podłogę.
Potrzebowałam pomocy. Nagle cały entuzjazm, który w sobie zebrałam znikł. Niczym bańka mydlana.
~Park Hyo Jin.
Z jego twarzy nie znikał lekki uśmiech. Subtelnie obejrzał sylwetkę dziewczyny - Miło poznać koleżankę Minah. Jestem jej wujkiem, ale możesz mi mówić Takanori lub Ruki - nie czekał na żaden gest z jej strony. Sam chwycił ją lekko za dłoń i ucałował jej grzbiet, wykonując lekki ukłon. Wiedział jak zachować się przy młodej damie - Na pewno chcecie poplotkować, hm? - uśmiechnął się do panienek - Minah, zaopiekuj się gościem.
- Wujku! Ale my do ciebie! - powiedziałam z wyrzutem. - Musisz mi pomóc! Mała metamorfoza dla Hyo, jeśli mogę prosić. - dodałam z lekkim uśmiechem, po czym nachyliłam się do Hyo Jin i wyszeptałam jej na ucho - Nie bój się go. Nie gryzie, to tylko człowiek. - zaśmiałam się.
- Metamorfoza? - powtórzył z lekka zaskoczony, po czym spojrzał znów na towarzyszkę siostrzenicy - Po co? Przecież jest śliczna - wrócił wzrokiem do Minah, kończąc swoją ocenę Hyo.
- Właśnie o to chodzi, wujku! Musi w siebie uwierzyć!- spojrzałam na Hyo. Naprawdę była piękna ale przez nie pewność się zasłaniała. - Proszę pomóż.! Jesteś w tym mistrzem! - zawołałam
(nie będę inna, też będę pisać w pierwszej osobie xD)
Przeanalizowałem słowa Minah. Oparłem się ramieniem o ścianę i skrzyżowałem nogi, znów wracając spojrzeniem do gościa. Właściwie to była bardzo ładna... - Jesteś naprawdę piękna - rzuciłem głośno - Szkoda, że brakuje ci wiary w siebie - uśmiechnąłem się do dziewczyny kojąco - Nie potrzeba ci stylistycznej zmiany tylko czegoś, co podbuduje twoją samoocenę. Jak sama siebie widzisz?
- Ja...
Nie byłam przyzwyczajona do komplementów. Szczególnie ze strony mężczyzn. Uważałam to za tanie i nic nieznaczące.
Jak sama siebie widzę? Jako kogoś odrażającego, bezduszną maszynę do zabijania i żywienia się krwią niewinnych...
- Jako osobę nieufną. - Odpowiedziałam, nie mówiąc tego co czaiło się w mojej głowie.
~Park Hyo Jin
- Osobę nieufną... - powtórzyłem, kiwając głową na znak zrozumienia - A jaka byś chciała być? - co prawda, trochę niegrzecznie dopytywałem, jednak chciałem ją najpierw lepiej poznać. Chociaż szło to dość opornie. Faktycznie jest nieufna. Nie wiem czy tylko wobec mnie czy innych też, ale taka jest.
Bolało mnie to, w jaki sposób Hyo o sobie myślała. Nie mowi na głos całej prawdy ale ja juz wiem co sie w jej głowie dzieje. Wolałam jednak sie nie wtrącać i zostawić tą sprawę dla wujka. To on jest tu mistrzem.
Okey, to mogę nawet (spróbować) zacząć xD
Dzień jak co dzień. Chociaż nie do końca... Ten dzień był trochę inny. Przeprowadzka, nowa okolica i takie tam. Wieczorem, kiedy w miarę ogarnąłem sprawy formalne i czysto teoretyczne, postanowiłem przejść się na spacer. Okazało się, że okolica była całkiem ładna i przyjazna. Przynajmniej teraz, phi... Trafiłem na niewielki budynek, który mimo wszystko wyróżniał się neonowymi napisami nad wejściem. Cóż, drinczek na koniec dnia nie zaszkodzi! Ochoczo wszedłem do środka i od razu skierowałem się w stronę baru. Usiadłem przy ladzie i poprosiłem o jednego drinka i wodę. Nie chciałem się upijać, ale spędzić przyjemnie czas, poznając przy okazji miasto od strony handlowo-rozrywkowej.
- Eh? - odwróciłem głowę na lewo, gdzie dosiadł się do mnie jakiś chłopak. Chyba chłopak... Wyglądał cholernie młodo - Tak, jestem nowy - przyznałem z uśmiechem, a dłonią bawiłem się szklanką z trunkiem. Zaraz i on dostał od barmana swój trunek - Nie za późno na picie?
Uścisnąłem jego dłoń. Miał wyjątkowo małe i kobiece rączki... - Satoshi. Dla znajomych... Satoshi - znów się zaśmiałem i upiłem nieco napoju ze szklanki - To co robisz o tej porze w takim miejscu, Ruki? - oparłem się na łokciu, na którym ułożyłem głowę, aby spoglądać na rozmówcę w wygodnej pozycji.
- Ach, poniekąd tak - przytaknąłem głową - Ale nie o to chodzi. Nie mogłem mieszkać w swoim rodzinnym mieście i musiałem się przenieść. A to miasto, chociaż jest małe, wydaje się przyjazne. Jest takie? - zerknąłem na Takanoriego kątem oka.
Zacmokałem ustami, kiedy popijałem sake. Odsunąłem naczynie od ust i odstawiłem je spokojnie na blat - Nie jestem zwykłym człowiekiem. Jestem hybrydą, mieszanką i dziwakiem. A w moim mieście nie było to akceptowane. Wszystko musiało być normalne, liniowe i powtarzane notorycznie... Gdyby nie moi rodzice pewnie mieszkańcy wynieśliby mnie na widłach... - westchnąłem przygnębiony.
Tylko człowiekiem? Jest normalny i nie odwrócił się ode mnie... "Jeszcze" nie odwrócił się. Na mojej twarzy zagościł blady uśmiech - Jesteś miłym człowiekiem - położyłem dłoń na jego nadgarstku, lekko go ściskając. Wbiłem wzrok w blat - To dla mnie ważne... Wcześniej nie miałem zbyt dobrych kontaktów z rówieśnikami ani znajomymi. Dziękuję, że mi to mówisz - nieszczery uśmiech przerodził się w bardziej nieśmiały, ale prawdziwy uśmiech z radości.
Odwzajemniłem jego uśmiech. Przypatrywałem się jego twarzy, aż pochwyciłem szklankę i dopiłem sake - Może masz ochotę na spacer? Jesteś trochę blady. Za dużo ludzi tutaj - szepnąłem, podsunąwszy się do jego twarzy, by mógł mnie usłyszeć. Zarumienił się. Urocze.
- Może być park - uśmiechnąłem się subtelnie. Dłonie wsadziłem do kieszeni i całą drogę wpatrywałem się w ścieżkę, którą kroczyliśmy. Poczułem na swoich barkach lekki chłód. Wieczorny wiatr dawał się we znaki. Ukradkiem spojrzałem na Takę. Zadygotał się - Zimno ci, Ru-chan? - zapytałem półszeptem. Wyglądał na zamyślonego, a nie chciałem go wystraszyć.
Ohayo Gozaimasu! Zapraszam cię na wątek do wyboru
Rei- czarownica
Taru- łowca
Sulli- elf
- Zgadza się, nie przepadamy za słońcem - zdjąłem swoją bluzę i nałożyłem ją na jego ramiona. Był taki mały i drobny w mojej bluzie, chociaż nie byłem dużo wyższy czy tęższy od niego - Cieplej? - pogłaskałem go po ramieniu z szerokim uśmiechem.
Jaka chciałabym być? Chciałabym żeby wcale mnie nie było... Nigdy nie wyobrażałam sobie swojej przyszłości. Uczono mnie, żeby pozostawić życie w rękach swego męża i być dobrą żoną. Teraz musiałam zmierzyć się z zupełnie inną rzeczywistością.
- Chciałabym być odważna, pewna siebie. - Powiedziałam po chwili.
~Park Hyo Jin.
Prześlij komentarz